Gdy wróciłam do domu przez dłuższy czas leżałam na łóżku, no ale nawet tak leniwa osoba jak ja nie chcę spędzić piątkowego wieczoru na nic nie robieniu, więc podniosłam swoje cielsko i poszłam do kuchni, sprawdzić czy obiad jest już gotowy. Niestety nie zastałam ani obiadu, ani mamy.
Jedynie co mi pozostało to karteczka
"Dziś nie ma obiadu, musicie sobie coś same wykombinować,
lodówka jest pełna.
Jesteśmy pod telefonem, gdyby się coś stało dzwońcie
Lotty TY NIE GOTUJ
Mama i Tata"
Jakoś niestety nie urodziłam się ze zdolnościami kulinarnymi, moje gotowanie zaczyna się i kończy na ugotowaniu jaja. Będą głodna zadzwoniłam do jednej i drugiej siostry. Pierwsza będzie Lola, więc to ją będę dzisiaj ubóstwiać o ile zrobi mi coś dobrego do jedzenia.
Mając 2 godziny zanim przyjdzie siostra, postanowiłam zadzwonić do Holly i może nawet się z nią spotkać.
Po pięciu sygnałach w końcu odebrała
- no hej, co tak długo ? - zapytałam
- bo siedzę w szkole i czekam aż Lewis wyjdzie - odpowiedziała smutnie
- czemu tak długo siedzi w szkole, powinien skończyć jakieś 20 minut temu - skomentowałam patrząc na zegarek
- powinien, ale Colin przywalił Paulowi i potem jeszcze Drew rzucił się na niego i teraz siedzą wszyscy na dywaniku u Lewisa bo dyrektora akurat nie ma - powiedziałam wzdychając
- czemu się pobili ? - zapytałam, nawet nie wiedziałam że Colin zna Paula i co do niego ma Drew
- nie wiem, ale dowiem się jak Lewis z nimi skończy i zadzwonię do Ciebie a teraz muszę kończyć, papa i trzymaj się - szybko powiedziała i rozłączyła się
Zostawiłam ten temat nie kombinując dalej i weszłam do pokoju, aby się przebrać i pooglądać telewizję, leżałam tak długo aż ktoś wszedł do domu trzaskając drzwiami. Nie przejęłam się tym za bardzo bo byłam pewna że to Lola, dopiero gdy drzwi kilku kronie się otworzyły i zamknęły doszłam do wniosku że coś jest nie tak.
Podniosłam się i powoli zaczęłam podążać w stronę schodów, gdy do nich dotarłam moje oczy zamieniły się i pięciozłotówki.
Schody znajdują się na przeciwko drzwi wejściowych a przy nich stali Drew, Colin, Rose i Eve
- nie to żeby coś, ale co wy wszyscy robicie w moim domu ? - w końcu się otrząsnęłam i zapytałam
- masz nam coś do wyjaśnienia - krzyknęła Eve
- po pierwsze , nie podnoś na mnie głosu w moim domu, a po drugie, nie wydaje mi się - syknęłam, ignorując ich i wchodząc do swojego pokoju. Czemu nigdy miałabym się komukolwiek tłumaczyć, skoro nic złego nie zrobiłam to im coś odwaliło nie mnie.
- Lotty to ważne - powiedziała Rose wchodząc za mną do pokoju
- ale co ? - zapytałam, nie mam mając pojęcia o co do cholery im chodzi
- chodzi o to co powiedział Ci Paul - odpowiedziała
- czyli co ? -zapytałam
- groził Ci i cie uderzył - powiedziała łapiąc mnie za dłoń
- co nie uderzył mnie ?!? skąd o tym niby wiesz ? - krzyknęłam, zaraz zaraz, Drew przy tym był i to pewnie on im powiedział, nie chcąc tego dalej ciągnąc wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, tak jak myślałam cała reszta siedziała w salonie
- po cholerę wpieprzasz się w nie swoje sprawy, prosił Cię ktoś - nie wytrzymałam i wrzasnęłam na Biebera
- Lotty uspokój się - powiedziała prawie szeptem Eve co jak na nią to było dziwne
- nie, teraz to się nie skończy i cały czas będą się mnie czepiać i nie dadzą mi żyć. O to Ci właśnie chodził ? dlatego go pobiłeś ? - zapytałam
- tak, ale to.....- nie dałam mu dokończyć
- a Ty jaki miałeś powód żeby go pobić ? -zwróciłam się do Colina
- byłem przy tym jak Bieber mówił to dziewczyną i nie wytrzymałem, więc mu przywaliłem, słuchaj może się jakoś nie przyjaźnimy ale zależy mi na Rose a ją to bolało, więc musiałem coś z tym zrobić, nie dam żadnemu sukinsynowi znęcać się nad przyjaciółką dziewczyny, którą kocham - objaśnił Colin
- super, to wy jesteście bohaterami a ja nieporadną blondynką, która sama sobie nie umie poradzić, teraz dopiero będą się "znęcać" - powiedziałam siadając na fotelu i zakrywając twarz rekami
- możemy porozmawiać na osobności - zapytał Drew kucając przy mnie
- tak - odpowiedziałam i poszłam do pokoju gościnnego
- słuchaj - powiedział oblizując usta
- może nie przyjaźnimy się już, ale nie chcę żeby ktoś Cię krzywdził - dodał
- aha i nagle teraz Ci to zaczęło przeszkadzać, gdy Colin chciał coś z tym zrobić, a wcześniej miałeś to w dupie tak ? - zapytałam
- może to tak wygląda - odpowiedział opierając dłoń na ścianie, na której byłam oparta
- on już na pewno Cie nie tknie, jestem tego pewny - dodał i spojrzał mi w oczy
- zobaczymy a teraz Ty - palcem dotknęłam jego torsu
- wrócisz do swojego życia i zostawisz mnie w spokoju, a ja wrócę do swojego - powiedziałam bez emocji
- może ja nie chce - skomentował uśmiechając się i przybliżając do mnie
- Twoja sprawa - powiedziałam i pocałowałam go w polik
- dziękuje - szepnęłam i odeszłam w stronę salonu, zostawiając go samego
Po prostu wróciłam do salonu, na szczęście rozmowa potoczyła się w innym kierunku. Szczerze mówiąc było całkiem zabawnie i na luzie. Bez spiny i innych niepotrzebnych sytuacji. Colin gdy się go pozna bliżej w cale nie jest tatki zły.
W takich chwilach kocham swoje życie wydaje się takie normalne i poukładane, to czego mi czasami brakuje.
Siedzieliśmy i gadaliśmy jeszcze przez dłuższy czas, później wszyscy wyszli a ja w ostatecznym starciu podziękowałam chłopakom. Może nie wszystko poszło dobrze, lecz w ostateczności jeden i drugi chcieli dobrze. Nie ważne co ich zmusiło do "pomocy" mi, liczą się intencje.
Gdy trochę ogarnęłam w domu ( moi goście zostawili syf po napojach, czipsach, ciastkach itp) Lola wróciła i zrobiła mi obiad, nie był jakiś rewelacyjny, ale przynajmniej już nie byłam głodna.
Resztę wieczoru spędziłam w pokoju na oglądaniu głupawych filmów i odrabiając prace domową. To drugie to mało interesujące zajęcie, no ale w życiu nie zawsze można robić tylko to co sprawia nam przyjemność.
Późnym wieczorek gdy już wykonałam wszystkie rzeczy które zaplanowałam dziś wykonać położyłam się do łóżka i pogrążyłam się w otchłani moich najskrytszych marzeń.
Lecz nie było mi to dane na dłuższy czas, gdyż mój telefon mi przerwał informując że ktoś do mnie dzwoni.
"BIEBERRRR"
No super czego on chce o tej porze
- słucham - odebrałam po chwili
- myślałem o Tobie - powiedział seksownie
- przejdź proszę do konkretów - ponaglałam go
- bardzo Cię to stresuje że jesteś DUFF - powiedział po dłuższej chwili ciszy
- możesz już z tym przestać, irytuje mnie to - syknęłam
- wiedziałem, otóż mam dla Ciebie pewną propozycję
- słucham dalej - powiedziałam, podnosząc się z pozycji leżącej
- pomogę Ci zmienić się i przestać być....kimś kim nie jesteś aby odkryć Twoje prawdziwe ja
- co Ty z tego będziesz miał ? - zapytałam obawiając się jego odpowiedzi, jedyne co jest pewne to to że Drew nigdy nie pomaga bez interesownie ,a cena najczęściej jest bardzo wysoka
- pomożesz mi w dodatkowych punktach - zaśmiał się
- że co ? mógłbyś trochę jaśniej ? - zapytałam nie mając pojęcia o co mu chodzi
- ostatnio trochę zszargałem moje dobre imię w śród nauczycieli i mam mało punktów, chcę żebyś mi pomogła nazbierać ich trochę w jakiś akcjach czy innych duperelach - odpowiedział
- a nie wystarczy Ci udział w drużynie ? - zapytałam zdziwiona
- niestety nie, to jak będzie, umowa stoi ?
----------------------------------------
Pisząc to sama się nakręcam i już nie mogę doczekać się tego co będzie dalej.
Bardzo dziękuje za miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem:)
Mam nadzię że ten rozdział również się spodoba
Jak zawszę proszę o komentarze, dla Ciebie to tylko chwila a dla mnie znaczy bardzo dużo