środa, 8 lipca 2015

3. Może ja nie chcę

Gdy wróciłam do domu przez dłuższy czas leżałam na łóżku, no ale nawet tak leniwa osoba jak ja nie chcę spędzić piątkowego wieczoru na nic nie robieniu, więc podniosłam swoje cielsko i poszłam do kuchni, sprawdzić czy obiad jest już gotowy. Niestety nie zastałam ani obiadu, ani mamy.
Jedynie co mi pozostało to karteczka 

"Dziś nie ma obiadu, musicie sobie coś same wykombinować,
 lodówka jest pełna.
Jesteśmy pod telefonem, gdyby się coś stało dzwońcie
Lotty TY NIE GOTUJ 
Mama i Tata"


Tssa nawet nie zamierzam, poczekam aż dziewczyny wrócą
Jakoś niestety nie urodziłam się ze zdolnościami kulinarnymi, moje gotowanie zaczyna się i kończy na ugotowaniu jaja. Będą głodna zadzwoniłam do jednej i drugiej siostry. Pierwsza będzie Lola, więc to ją będę dzisiaj ubóstwiać o ile zrobi mi coś dobrego do jedzenia.
Mając 2 godziny zanim przyjdzie siostra, postanowiłam zadzwonić do Holly i może nawet się z nią spotkać.
Po pięciu sygnałach w końcu odebrała  


- no hej, co tak długo ? - zapytałam

- bo siedzę w szkole i czekam aż Lewis wyjdzie - odpowiedziała smutnie

- czemu tak długo siedzi w szkole, powinien skończyć jakieś 20 minut temu - skomentowałam patrząc na zegarek

- powinien, ale Colin przywalił Paulowi i potem jeszcze Drew rzucił się na niego i teraz siedzą wszyscy na dywaniku u Lewisa bo dyrektora akurat nie ma - powiedziałam wzdychając

- czemu się pobili ? - zapytałam, nawet nie wiedziałam że Colin zna Paula i co do niego ma Drew

- nie wiem, ale dowiem się jak Lewis z nimi skończy i zadzwonię do Ciebie a teraz muszę kończyć, papa i trzymaj się - szybko powiedziała i rozłączyła się


Co im odwaliło żeby się bić, jedyną osobą która mogłaby to wiedzieć jest Rose, ale w sumie nie powinnam się w to mieszać to nie moja sprawa a Rose jak będzie chciała to i tak mi powie czy tam Holly. 
Zostawiłam ten temat nie kombinując dalej i weszłam do pokoju, aby się przebrać i pooglądać telewizję, leżałam tak długo aż ktoś wszedł do domu trzaskając drzwiami. Nie przejęłam się tym za bardzo bo byłam pewna że to Lola, dopiero gdy drzwi kilku kronie się otworzyły i zamknęły doszłam do wniosku że coś jest nie tak.
Podniosłam się i powoli zaczęłam podążać w stronę schodów, gdy do nich dotarłam moje oczy zamieniły się i pięciozłotówki.
Schody znajdują się na przeciwko drzwi wejściowych a przy nich stali Drew, Colin, Rose i Eve

- nie to żeby coś, ale co wy wszyscy robicie w moim domu ? - w końcu się otrząsnęłam i zapytałam

- masz nam coś do wyjaśnienia - krzyknęła Eve

- po pierwsze , nie podnoś na mnie głosu w moim domu, a po drugie, nie wydaje mi się - syknęłam, ignorując ich i wchodząc do swojego pokoju. Czemu nigdy miałabym się komukolwiek tłumaczyć, skoro nic złego nie zrobiłam to im coś odwaliło nie mnie.

- Lotty to ważne - powiedziała Rose wchodząc za mną do pokoju 

- ale co ? - zapytałam, nie mam mając pojęcia o co do cholery im chodzi 

- chodzi o to co powiedział Ci Paul - odpowiedziała

- czyli co ? -zapytałam

- groził Ci i cie uderzył - powiedziała łapiąc mnie za dłoń 

 - co nie uderzył mnie ?!? skąd o tym niby wiesz ? - krzyknęłam, zaraz zaraz, Drew przy tym był i to pewnie on im powiedział, nie chcąc tego dalej ciągnąc wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, tak jak myślałam cała reszta siedziała w salonie

-  po cholerę wpieprzasz się w nie swoje sprawy, prosił Cię ktoś - nie wytrzymałam i wrzasnęłam na Biebera

- Lotty uspokój się - powiedziała prawie szeptem Eve co jak na nią to było dziwne

- nie, teraz to się nie skończy i cały czas będą się mnie czepiać i nie dadzą mi żyć. O to Ci właśnie chodził ? dlatego go pobiłeś ? - zapytałam

- tak, ale to.....- nie dałam mu dokończyć 

- a Ty jaki miałeś powód żeby go pobić ? -zwróciłam się do Colina

- byłem przy tym jak Bieber mówił to dziewczyną i nie wytrzymałem, więc mu przywaliłem, słuchaj może się jakoś nie przyjaźnimy ale zależy mi na Rose a ją to bolało, więc musiałem coś z tym zrobić, nie dam żadnemu sukinsynowi znęcać się nad przyjaciółką dziewczyny, którą kocham - objaśnił Colin

- super, to wy jesteście bohaterami a ja nieporadną blondynką, która sama sobie nie umie poradzić, teraz dopiero będą się "znęcać" - powiedziałam siadając na fotelu i zakrywając twarz rekami 

- możemy porozmawiać na osobności - zapytał Drew kucając przy mnie 

- tak - odpowiedziałam i poszłam do pokoju gościnnego

- słuchaj - powiedział oblizując usta

- może nie przyjaźnimy się już, ale nie chcę żeby ktoś Cię krzywdził - dodał

- aha i nagle teraz Ci to zaczęło przeszkadzać, gdy Colin chciał coś z tym zrobić, a wcześniej miałeś to w dupie tak ? - zapytałam

- może to tak wygląda - odpowiedział opierając dłoń na ścianie, na której byłam oparta 

- on już na pewno Cie nie tknie, jestem tego pewny - dodał i spojrzał mi w oczy 

- zobaczymy a teraz Ty - palcem dotknęłam jego torsu

- wrócisz do swojego życia i zostawisz mnie w spokoju, a ja wrócę do swojego - powiedziałam bez emocji

- może ja nie chce - skomentował uśmiechając się i przybliżając do mnie

- Twoja sprawa - powiedziałam i pocałowałam go w polik

- dziękuje - szepnęłam i odeszłam w stronę salonu, zostawiając go samego

Okeyy to było dziwne, w sumie nawet bardzo, ale nie mam ochoty teraz o tym myśleć.  Nie mogę, muszę się skupić na ważniejszych rzeczach.
Po prostu wróciłam do salonu, na szczęście rozmowa potoczyła się w innym kierunku. Szczerze mówiąc było całkiem zabawnie i na luzie. Bez spiny i innych niepotrzebnych sytuacji. Colin gdy się go pozna bliżej w cale nie jest tatki zły. No okey, bywa dziwny, ale każdy czasami ma takie momenty.
W takich chwilach kocham swoje życie wydaje się takie normalne i poukładane, to czego mi czasami brakuje.
Siedzieliśmy i gadaliśmy jeszcze przez dłuższy czas, później wszyscy wyszli a ja w ostatecznym starciu podziękowałam chłopakom. Może nie wszystko poszło dobrze, lecz w ostateczności jeden i drugi chcieli dobrze. Nie ważne co ich zmusiło do "pomocy" mi, liczą się intencje.
Gdy trochę ogarnęłam w domu ( moi goście zostawili syf po napojach, czipsach, ciastkach itp) Lola wróciła i zrobiła mi obiad, nie był jakiś rewelacyjny, ale przynajmniej już nie byłam głodna.

Resztę wieczoru spędziłam w pokoju na oglądaniu głupawych filmów i odrabiając prace domową. To drugie to mało interesujące zajęcie, no ale w życiu nie zawsze można robić tylko to co sprawia nam przyjemność.
Późnym wieczorek gdy już wykonałam wszystkie rzeczy które zaplanowałam dziś wykonać położyłam się do łóżka i pogrążyłam się w otchłani moich najskrytszych marzeń.
Lecz nie było mi to dane na dłuższy czas, gdyż mój telefon mi przerwał informując że ktoś do mnie dzwoni.

"BIEBERRRR"

No super czego on chce o tej porze

- słucham - odebrałam po chwili

- myślałem o Tobie - powiedział seksownie

- przejdź proszę do konkretów - ponaglałam go

- bardzo Cię to stresuje że jesteś DUFF - powiedział po dłuższej chwili ciszy

- możesz już z tym przestać, irytuje mnie to - syknęłam

- wiedziałem, otóż mam dla Ciebie pewną propozycję

- słucham dalej - powiedziałam, podnosząc się z pozycji leżącej

- pomogę Ci zmienić się i przestać być....kimś kim nie jesteś aby odkryć Twoje prawdziwe ja

- co Ty z tego będziesz miał ? - zapytałam obawiając się jego odpowiedzi, jedyne co jest pewne to to że Drew nigdy nie pomaga bez interesownie ,a cena najczęściej jest bardzo wysoka

- pomożesz mi w dodatkowych punktach - zaśmiał się

- że co ? mógłbyś trochę jaśniej ? - zapytałam nie mając pojęcia o co mu chodzi

- ostatnio trochę zszargałem moje dobre imię w śród nauczycieli  i mam mało punktów,  chcę żebyś mi pomogła nazbierać ich trochę w jakiś akcjach czy innych duperelach - odpowiedział

- a nie wystarczy Ci udział w drużynie ? - zapytałam zdziwiona

- niestety nie, to jak będzie, umowa stoi  ?




----------------------------------------

Pisząc to sama się nakręcam i już nie mogę doczekać się tego co będzie dalej.
Bardzo dziękuje za miłe komentarze pod ostatnim rozdziałem:)
Mam nadzię że ten rozdział również się spodoba
Jak zawszę proszę o komentarze, dla Ciebie to tylko chwila a dla mnie znaczy bardzo dużo

piątek, 3 lipca 2015

2. Nie zapomnę

Dopiero podczas lunchu spotkałam się z dziewczynami, ponieważ niestety nie zawsze mamy razem lekcje. Rożne poziomy i zainteresowania uniemożliwiają nam uczęszczanie na te same zajęcia. Co i tak nie sprawia nam dużego problemu, bo często się widujemy.
W każdym razie, ja jako ostatnia dotarłam do naszego stolika, mam w zwyczaju wychodzenie raczej jako ostatnia z klasy. Dużo czasu zajmuje mi spakowanie się i ruszenie tyłka, ale to jedynie kwestia przyzwyczajenia. Gdy już usiadłam, wyciągnęłam jedzenie z torby i wyłączyłam się na wszystko co się dzieje, nie interesował mnie hałas dookoła, ani pogardliwe spojrzenia ludzi. Byłam tylko ja i mój jogurt z płatka, nic więcej. Natomiast gdy już zjadłam włączyłam się do rozmowy Rose i Eve

- on cały czas za Tobą łazi nie irytuje Cię to ? - Eve zapytała Rose

- czy ja wiem, jest całkiem słodki gdy się go bliże pozna - odpowiedziała

- on mnie trochę przeraża, udaje że z niego tak wielki "BadBoy" - skomentowałam

- Ty się mnie skarbie bałaś na początku - zaśmiała się Eve. Ta bo teraz to mnie już nie przerażasz

- więc to nie jest argument, a co do bad boya, mnie się to w sumie podoba - dodała Rose

- mam prawo wyrazić opinie i mi się po prostu nie podoba - powiedziałam i założyłam ręce na ręce 

- on może nie, ale kisiel masz w majtkach jak widzisz Biebera - wyśmiała mnie 

- nie prawda, mam go gdzie, jest mi całkowicie obojętny - udawałam obrażoną

- patrz idzie - szturchnęła mnie Eve

- gdzie ? - zapytałam

- haha mamy Cię - pisnęły obie

- walcie się, idę po ciastka - wypięłam im język i ruszyłam w stronę kucharek, lecz niestety los tak chciał że spotkałam "księżną"

- oj sierotka się zgubiła, gdzie twoje psiapsiółki - zapytała dziecinnym głosem

- one siedzą tam - wskazałam 

- ale Twojego mózgu, wciąż nikt nie znalazł - odpowiedziałam, zabrałam kilka ciastek i z uśmiechem ruszyłam do przyjaciółek, gdy byłam już metr przed stolikiem zauważyłam że siedzą przy nim Drew i Angus "No to cudownie, wyczuwacie ten sarkazm, prawda"

- tak szybko ? - zapytała Rose, gdy usiadłam

- tak, nie było akurat kolejki - odpowiedziałam i zaczęłam jeść, czując na sobie wzrok tej blond wiedzmy.

- to co przyjdziecie ? - zapytał Angus, a wtedy zobaczyłam że dziewczyny zamiast odpowiedzieć spojrzały się na mnie

-  Disney bo jest impreza i .... - zaczął patrząc obojętnym wzrokiem, lecz nie dałam mu dokończyć

- tak dziewczyny z chęcią przyjdą a mnie nie musisz zapraszać tylko dlatego nie one nie przyjdą, daruj sobie, i Wy też mogłybyście - odpowiedziałam zabierając torbę i z hukiem wychodząc z stołówki

Od kąt Bieber uświadomił mnie jakiś czas temu jak to na prawdę działa stałam się przewrażliwioną suką, nigdy nie zapomnę jego słów

"Skarbie, ale Ty wiesz o tym że jesteś *DUFF  no może nie dosłownie, ale taką pełnisz role. Ludzie zapraszają Cię na imprezy i zadają się z Tobą aby dostać się do Rase i Eve bo to seksowne jaski, nie to żeby Tobie coś brakowało, no ale......po prostu przez wzgląd na naszą dawną przyjaźń chciałem Cię uświadomić"

Idąc korytarzem miałam ochotę zapaść się pod ziemie, to takie żenujące. Ale chodź nie udawał że chce żebym przyszła, tak jak robią to inni. Angus i Drew co roku urządzają basenową imprezę w posiadłości Biebera i zapraszają wszystkich którzy się liczą, no i mnie.

Nie miałam ochoty z kimkolwiek rozmawiać, więc zaszyłam się tam, gdzie miałam pewność że nikt nie nie będzie szukał, czyli w bibliotece. Może nie spędziłam jakoś rozmaicie tego czasu, ale przynajmniej miałam spokój i ciszę. Oczywiście gdy usłyszałam dzwonek z opóźnionym zapłonem ruszyłam na lekcję hiszpańskiego co nie było takie straszne, kocham te lekcje.
Gdy weszłam do sali od razu zajęłam swoje miejsce i przez 55 minut mogłam skupić się na czymś innym niż moje żałosne życie. Co trwało bardzo krótki bo lekcja zleciała mi w mgnieniu oka.

Gdy opuściłam sale czekała na mnie Rose, więc chcąc czy nie musiałam z nią porozmawiać. Po cichu liczyłam że po prostu o tym zapomni i da mi święty spokój, lecz jak zwykle się myliłam. Od razu podeszła do mnie i bez słowa złapała mnie za ramie ciągnąc do łazienki, następnie sprawdziła czy nikogo nie ma i zapytała

- co Cię ugryzło ?

- nic - odpowiedziałam, nawet na nią nie patrząc

- nie wciskaj mi kitów, przecież widzę i słyszę, jak pół szkoły, że coś jest nie tak - skomentowała

-czemu się ze mną przyjaźnisz ? - wypaliłam

- skąd to pytanie? znów Jasmin Ci coś nagadała ? - zapytała

- nie to nie ona, po prostu ktoś mi otworzył oczy - odpowiedziałam

- przyjaźnie się z Tobą ponieważ jesteś miła, masz cudowną i barwną osobowość, potrafisz mnie rozbawić gdy jestem smutna i masz dobre serce- powiedziała przytulając mnie

-a nie jest Ci wstyd pokazywać się z Tobą ? - spytałam

- co Ty za głupoty wygadujesz, jesteś moją przyjaciółką i kocham Cię - pocałowała mnie w czoło


Potem były łzy i tulenie się, takie tam babskie bzdety.Na szczęście nie było na to dużo czasu bo trzeba było iść na angielski czyli ostatnią lekcję z moim wspaniałym wychowawcą, no i na koniec jednocześnie  moje wybawienie i kara.
Miłe były te słowa Rose, lecz ja i tak cały czas pamiętam co powiedział mi Bieber i zapamiętam to sobie jeszcze na długo.

Nie miałam ochoty wychodzić z klasy więc zostałam w sali i wpatrywałam się w okno, mając wyłączony umysł i pozostając jedynie obserwatorem mogłam oczyścić swoją głowę z negatywnych myśli.. Ale wiecie co?!? najczęściej jak próbuje tak zrobić to ktoś musi mi przeszkodzić....ta to mój fart.
Do sali ktoś wszedł, nie wiem kto bo się nie odwróciłam. Owa osoba stanęła za mną i jak się domyślam wpatrywała się we mnie.

- jakiś problem ? - zapytałam nie odwracając się

- tak i to duży, przyszedłem go rozwiązać - usłyszałam głos osoby którą najmniej chciałam teraz zobaczyć

- idź sobie - powiedziałam bez mocji

- nie, i radzę Ci mnie posłuchać. Rose i Eve mają iść na imprezę do Biebera - powiedział odwracając mnie do siebie przodem

- a jak nie to co ? - zapytałam drwiąco

- wiesz do czego jestem zdolny, więc - zaśmiał się szyderczo

- wiesz że mam Cie w dupie, więc - również się zaśmiałam. Co nie było dobrym pomysłem bo biorąc pod uwagę że on ma ponad 1,80 cm wzrostu a ja...mniej i jest napakowany a ja nie umiem biegać to był bardzo głupi pomysł

- posłuchaj mnie mała suko - złapał mnie za ramiona i podniósł do góry

- haha zapomniałam już jakie to fajne uczucie - przerwałam mu i zaczęłam machać nogami. No i znów...dobra prawda jest taka że bałam się i to cholernie, lecz nie ma opcji bym dała poznać to po sobie

- koniec bycia miłym - syknął i puścił mnie czego skutkiem było że upadłam na kolana

- spróbuj mi coś zrobić, a od razu powiem o tym zarówno Rose jak i Eve i ani Ty ani Lucas nigdy już nawet do nich nie podejdziecie - wtrąciłam szybko

- czuje Twój strach i wiem że tego nie zrobisz - odpowiedział schylając się do mnie

- ona może nie, ale ja tak - ktoś stojący w drzwiach  powiedział

- odpieprz się, to nie Twoja sprawa - odpowiedział Paul i podniósł się, więc miałam okazje dostrzec osobę która się pojawiła to Drew. Serio ?!? jeszcze jego mi tu brakowało, niech w ogóle cała szkoła tu przyleci 

- nie Ty będziesz o tym decydował czy jest moja czy nie - powiedział podchodząc do nas. Uznałam że idiotycznie wyglądam i wstałam z ziemi

- dokończymy tą rozmowę innym razem - szepnął mi do ucha i wyszedł, szturchając ramieniem Biebera

- co Ci powiedział ? - zapytał

- nic - odpowiedziałam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy

- odpowiedz mi - podniósł na mnie głos

- co Cię to obchodzi ? - zapytałam

- nic, ale...  - urwał

- no właśnie, tak też myślałam - zaczęłam wychodzić z klasy, gdy nagle stanęłam w drzwiach

- dziękuje - powiedziałam odwracając się do niego i wyszłam, w korytarzu spotkałam Lewisa

- wiem że miałam zostać, ale źle się czuję. Czy mogłabym wyjść i jutro zostać w zamian ? - zapytałam

- Lotty jesteś cała blada, co się stało ? - zignorował moje pytanie

- proszę - ponaglałam

- dobrze, jutro wpadnę do Was na kolacje to wtedy pogadamy okey ? - zapytał

- dobrze i dziękuje - odpowiedziałam i wyszłam ze szkoły


Zdążyłam jeszcze na autobus i po 15 minutach byłam w domu. Od razu poszłam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku i tworzyłam w głowie obraz idealnego życia w którym byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie razem z moim księciem z bajki, którego chyba jeszcze nie poznałam.







*DUFF - (Designated Ugly Fat Friend), co oznacza
tą brzydką i grubą.  "Przyjaciółki" potrzebują kogoś takiego, żeby na jego tle wypadać lepiej, a ci, którzy chcą do nich dotrzeć – żeby mieć punkt zaczepienia.



--------------------------------

Mam nadzieje że rozdział jest interesujący, z każdym więcej będzie się działo :)
Proszę o komentarze, które są bardzo motywujące

poniedziałek, 29 czerwca 2015

1. Nie będę tego sprzątać

Wiem że lubię narzekać i dość często to robię.
Zdaje sobie sprawę że zawsze mogło być gorzej, mogłabym nie mieć gdzie mieszkać, albo nie mieć rodziców lub czego zjeść i gdzie mieszkać. W szkole mogłabym przechodzić piekło i być wyrzutkiem i nieudacznikiem. Wiem o tym. 
Ale ta głupawa nadzieje dobija mnie każdego dnia.
Codziennie oglądam twarze, które mnie nie znają bądź wręcz nienawidzą. lecz udają że jest inaczej. Podlizują mi się i sztucznie udają "przyjaciół" aby mi dać nadzieje że jestem kimś tylko dlatego abym wprowadziła ich do elity lub pomogła zaprzyjaźnić się z Rose i Eve.
Tak właśnie wygląda moje życie od 3 lat.
Szczerze to nawet nie wiem czemu dziewczyny się ze mną zadają.
A jeszcze bardziej nie rozumiem czemu nie mogę być taka jak one, w końcu nie jestem pryszczatą grubaską z aparatem na zębach i tłustymi włosami. Mam barwną osobowość, ale i tak nikt tego nie docenia. I tak było już od najmłodszych lat. 
Rodzice zawsze pokładali ogromne nadzieje w Loly, której uroda mogła przyćmić każdego i wyjątkowej inteligencji Lucy.
Lecz cóż, koniec z użalaniem się nad sobą.
Nie na tym polega życie.


Wstałam rano niechętnie zdając sobie sprawę jak będzie wyglądał mój cały dzień.
Udałam się do łazienki gdzie się umyłam i umalowałam a następnie weszłam do garderoby i założyłam ubrania. Następnie pokierowałam się do kuchni, gdzie zabrałam swoje śniadanie i wyszłam z domu, gdzie czekałam 10 min na Eve


- przepraszam za spóźnienie - rzuciła od niechcenia

- spoko - odpowiedziałam i weszłam do samochodu

- gdzie jest Rose? - zapytałam gdy ruszyłyśmy 

- przyjedzie do szkoły z Colinem - odpowiedziała krótko

- aha, okey - skomentowałam i do końca jazdy już nic się nie odzywałam

- przepraszam, za to że dziś jestem suką. Nie wyspałam się po prostu - Eve przerwała ciszę, gdy zgasiła silnik, zatrzymując się pod szkołą

- spoko, przyzwyczaiłam się - odpowiedziałam i obie zaczęłyśmy się śmiać.


Gdy wyszłyśmy z samochodu udałyśmy się na psychologię, która jest wyjątkowo nudna.
Zajęłyśmy swoje standardowe miejsca i odliczałyśmy minuty do końca lekcji.
Nie dość że lekcja była koszmarem ,do tego Pani Bender pytała z ostatnich lekcji to jeszcze w połowie zajęć jacyś idioci zaczęli dobijać się do klasy. Wszyscy wiedzieliśmy co to oznacza.
Będzie przedstawienie, bo Pani Bender nigdy nie wpuszcza osób które się spóźniły.
W klasie słychać było szepty i głośne dobijanie się do drzwi.

- no niech Pani taka nie będzie, mieliśmy trening - słychać było czyjś głos

- nie interesuje mnie to - skomentowała nauczycielka

- trener nas przytrzymał dłużej - odezwał się drugi chłopak, a ja już wiedziałam do kogo należy ten głos

- tłuki znów bzykali się w łazience - skomentowała Eve

- pewnie tak - zaśmiałam się

- cisza - krzyknęła nauczycielka 

- ja przynajmniej mam kogo bzykać Lotty, ale jak byś była chętna to ja zawszę - powiedział zza drzwi Benson

-wiesz, tak marze o tym tylko jest mały problem ,ja  jestem tu a Ty idioto za drzwiami - skomentowałam

- cisza, powiedziałam. Skoro Pani  Disney i Devils chcą sobie pogadać z Panem Bensonem i Bieberem to wszyscy udacie się do dyrektora TERAZ - wrzasnęła na całą klasę

- no to będzie zajebisty dzień - powiedziałyśmy obie i wyszłyśmy z klasy.

Żadna z nas nie miała ochoty przekomarzać się z tymi ćwokami , więc bez słowa pokierowałyśmy się do pokoju dyrektora, z oddali słyszałyśmy jedynie śmiechy tych pajaców.
W sumie to żadna z nas nie była zdziwiona wizytą u niego, często nam się zdarzało tu bywać, ja przez to że bywam "bezczelna" a Eve za wulgaryzmy i wszczynanie bójek z dziewczynami.. Mi to sumie dużej różnicy nie robi, jakoś zawsze dogadałam się z wychowawcą że wstawił mi zachowanie dobre a zajęcia po za lekcyjne  i wolontariat podnosiły mi dodatkowo ocenę. Gorzej z Eve, która nie miała tyle szczęścia co ja, ona wykorzystywała jedynie swoje atuty.

Gdy otworzyłam drzwi do pokoju zauważyłam stojącego koło nich dyrektora, widać było że nauczycielka poinformowała go już o naszym wybryku, przez telefon, lub w mailu. ( jak to u nas w szkole, mają w zwyczaju)

- dzień dobry - odezwał się pierwszy

- dzień dobry Panie Dyrektorze - wszyscy powiedzieliśmy chórek, chłopcy zdążyli również już wejść do pokoju

- może opowiecie mi co się wydarzyło na lekcji ? - zapytał

-  po co skoro Bender zdążyła już Pana powiadomić ? - syknął Angus

- w takim razie bez zbędnych wyjaśnień, cała czwórka zostanie dziś po zajęciach pomagać przy sprzątaniu po zapasach w budyniu, które urządzili sobie dzisiaj uczniowie - mówiąc to drwiąco się uśmiechał . O nie nie, ja na pewno nie będę tego sprzątać

- przykro mi ale razem z Ave mamy dzisiaj zajęcia dodatkowe z Panem Knight - odezwałam się

- ciekawe czy o tym wie, zaraz pójdziemy i się go zapytamy w takim razie, a skoro Panowie nie mają zajęć, to widzę Was o 14;15 w sali numer 115 - skomentował i gestem reki pokazał że mamy opuścić pokój

- nie mamy żadnych zajęć - szepnęła Eve

- zamknij się - pisnęłam

- ale Dyrektorze my za tydzień mamy mecz i musimy trenować - zaprotestował Bieber

- jeden opuszczony trening Was nie nauczy lepiej grać - puścił im oczko i zaczął iść w stronę sali Lewisa, po czym po chwili staliśmy przed jego klasą

- witam - odezwał się otwierając drzwi od sali

- dobry, a kogo moje oczy widzą, moja pilne uczennice - zaśmiał się Knight

- właśnie w ich sprawie tu jestem - odpowiedział Dyrektor

-  mówiłam Panu Dyrektorowi że nie możemy pomagać w sprzątaniu bo dziś mamy zostać na dodatkowych lekcjach - szybko skomentowałam

- taak, tak dzisiaj są moje. To znaczy będziemy omawiać literaturę a właściwie jej dzieje gdyż dziewczęta mają spore zaległości - skłamał zmieszany

- w takim razie rozumiem i przepraszam za problem - powiedział po czym wyszedł

- coś Ty znów wymyśliła - szepnął Lewis

- musiałam skłamać żeby mi kary nie wpakował - odpowiedziałam

- dobrze w takim razie widzimy się po waszych zajęciach - zaśmiał się

- chyba żartujesz - krzyknęłam

- nie wydaje mi się, do zobaczenia - odpowiedział i usiadł do biurka


Tego się nie spodziewałam, ale lepsze to niż sprzątanie budyniu.
Wróciłyśmy na lekcje i posiedziałyśmy jeszcze kilka minut a potem zadzwonił dzwonek i każda z nas poszła na swoje zajęcia.




-----------------------------------------
Od mojego ostatnie opowiadana minęło już trochę czasu, lecz mam nadzieje że zainteresują kogoś moimi wypocinami.
Proszę o komentarze co myślicie, to bardzo motywujące.